18.12.21
- Klementyna
- 18 gru 2021
- 1 minut(y) czytania
Potrzebuję, aby ktoś wskazał mi co mam robić. Jestem taka sama. Ani mamy, ani dziewczynek, sama i swoje myśli. Myśli dzikie, natrętne, zmienne. Przez chwilę chciałabym to przetrwać, przeczekać, przez chwilę chciałabym coś zrobić co by go zabolało, upokorzyło, tak aby cierpiał, do brze by było, aby zachorował, przez chwilę detektyw, przez chwilę Julka, przez kolejną chwilę może Bożena, może Małgosia. Moje myśli wariują a ja z nimi. Mam olbrzymie poczucie pustki, w środku i wkoło. Nie mam siły. Spędzam z nim cały dzień, przytulamy się, trochę gadamy, jesteśmy na jakiejś próbie koncertu Felicjana Andrzejczaka, jemy, telefon od Mady milczy, Alka nie wraca do domu, tylko spędza cały dzień z Madą i jej rodziną. Tylko psy są z nami. Rozmawiamy o choince. Pytam się czy było mu przykro, że Mada kupiła sama choinkę, bo przecież do tej pory wszyscy byliśmy na rynku, od samego początku, przez 20 lat. Było przykro, ale tylko na początku, bo przecież taka jest kolej życia, za chwilę Alka wyjdzie z domu i sami będziemy kupować choinkę…. Jestem miłością jego życia, muszę się ogarnąć, nie możemy cały czas do tego wracać, bo on tego nie wytrzyma, ucieknie, wracają do niego zmory sprzed lat…W jakimś momencie wybucham i mówię, że ona to k, wpada w szał, potem jest dobrze…Jem tyko chleb, bo tylko pieczywo przełykam.
Mielę to wszystko w myślach, mielę cały czas. Jest najpewniej lepiej, bo nie mam już tych cholernych dreszczy, to znaczy mam je , tylko rzadziej. Nie płaczę. Dwie ostatnie noce przespałam. Zdjęłam wszystkie pierścionki, bransoletki i łańcuszki, obrączki jeszcze nie zdjęłam. Mada zapisała się na terapię. Alka powiedziała, że muszą postawić swoje granice. Wiem o tym.
Comments